UMKS absolutnie nie był faworytem sobotniego spotkania. Kielczanie do czwartej drużyny pierwszej ligi w poprzednim sezonie podeszli jednak bez kompleksów. W pierwszych dwudziestu minutach, patrząc na grę kielczan, ręce same składały sie do oklasków. Dobra obrona i skuteczna gra w ataku sprawiły, że kielczanie prowadzili niemal przez całą pierwszą połowę. Zaczęło się od celnego rzutu z dystansu Łukasza Fąfary, który zdobył tym samym pierwsze punkty dla UMKS w pierwszej lidze. Oprócz skutecznego kapitan naszej drużyny, który z dystansu w pierwszych dwudziestu minutach trafil jeszcze dwukrotnie, skuteczny był też Wojciech Miernik, który kończył akcje w rozmaity sposób ( spod kosza, 2+1, a takze jeden celny rzut za trzy punkty). Wszystkim dobrze kierował Hubert Makuch, który już do przerwy miał pięć asyst.
Jeszcze na początku trzeciej kwarty, kiedy z dystansu przymierzył Artur Busz, przewaga UMKS Kielce wynosiła już 9 punktów. Od tego momentu rozpoczęły się jednak kłopoty. Gracze Rafała Gila stracili wtedy jedenaście punktów z rzędu. Naszą drużynę nękali przede wszystkim skuteczny pod koszem Przemysław Szymański i szalejacy na obwodzie Adrian Suliński (pięć trójek w całym spotkaniu). Co prawda dzięki Łukaszowi Fąfarze, na koniec trzeciej kwarty kielczanie tracili jeszcze tylko jeden punkt (54:55), ale ostatnie 10 minur to już bezradność UMKS-u w ataku. Nasz zespół pierwszy punkt zdobył dopiero po czterech minutach (Łukasz Fąfara). Ponadto kielczanie w drugiej połowie przestrzelili aż 8 rzutów osobistych i popełnili 10 strat. A gospodarze wykorzystywali to bez bezlitośnie.
Znicz Basket Pruszkow - UMKS Kielce 76:60 (19:20, 17:22, 19:12, 21:6)
UMKS: Miernik 17 (2), Fąfara 16 (3), Kamecki 16 (9 zb.), Busz 5 (1), Wróbel 4, Makuch 2 (5 as), Kijanowski 0, Osiakowski 0, Tokarski 0.