UMKS Kielce – SKK Siedlce 70:82,(15:22, 20:18, 17:22, 18:20)
UMKS: Makuch 2, Fąfara 19 (1x3), Osiakowski, Miernik 10 (2x3), Machowski 2 – Bacik 16 (2x3), Busz 14 (2x3), Lewandowski 7 (1x3).
SKK: Sulima 21 (7x3), Osiński 4, Sobiło 4, Ratajczak 10, Nędzi 9 - Weres 16 (3x3), Dębski 13, Bal 3 (1x3), Gawrzydek 2,
Widzów: 500.
Kielczanie w drugim finałowym starciu nie mieli za dużo do powiedzenia. SKK Prowadziło od początku do końca i nawet ogłuszający doping ponad pół tysiąca kibiców w hali przy ulicy Żytniej nie poprowadził naszego zespołu do zwycięstwa. – Byliśmy zdecydowanie gorsi, nie mieliśmy dzisiaj na rywali żadnego argumentu. Gratuluję drużynie z Siedlec, bo w przekroju całego sezonu byli zdecydowanie najlepsi – mówił po meczu trener UMKS Kielce, Rafał Gil.
Siedlczanie w dalszym ciągu mieli dużą przewagę pod koszem (w kieleckiej ekipie zabrakło kontuzjowanego Jakuba Dryjańskiego), ale w środowy wieczór wyjątkowo skuteczni byli też z daleka. W pierwszej połowie trafili z dystansu aż siedmiokrotnie, a tylko rzucający obrońca Kamil Sulima trafił w ten sposób cztery razy! Agresywna obrona i skuteczny w ataku Łukasz Fąfara (17 punktów w pierwszej połowie) pozwoliły utrzymać do rywali dystans.
Drugą połowę nasza drużyna zaczęła jednak niemrawo. W ataku brakowało jej już sił i pomysłu na grę, a rywale perfekcyjnie do wykorzystywali. Na dwie minuty przed końcową syreną było już 80:67 dla SKK i pewne było, że to oni powrócą po roku nieobecności do pierwszej ligi.