SKK Siedlce - UMKS Kielce 69:65, (17:17, 20:16, 14:17, 18:15)
UMKS: Makuch 4, Fąfara 12, Lewandowski 4, Machowski 4, Miernik 13 - Bacik 11 (1x3), Busz 6 (2x3), Osiakowski 11.
W pierwszym meczu finałowym kielczanie musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Jakuba Dryjańskiego. Brak podstawowego centra i najbardziej doświadczonego gracza w zespole Rafała Gila musiał odbić się na walce pod koszem. Siedlczanie mieli nad naszym zespołem ogromną przewagę w walce o zbiórki. Wygrali ten element gry aż 53:21.
Mimo to, nasza drużyna pokazała wielki charakter i przez cały mecz dotrzymywała kroku rywalom. Często była nawet na prowadzeniu. W 15 minucie po rzucie Wojciecha Miernika było 27:20 dla UMKS. Ostatnie minuty pierwszej połowy należały jednak do gospodarzy.
Drugą połowę nasza drużyna rozpoczęła znakomicie. Zdobyła sześć punktów z rzędu i znów wyszła na prowadzenie (39:37). Kielczanie nie trafiali jednak z dystansu (pierwszy celny rzut zza linii 6.75 oddali dopiero pod koniec trzeciej kwarty) i nawet znakomita obrona (tylko 5 strat w całym meczu) przez całe spotkanie nie wystarczyła do utrzymania prowadzenia. Mimo to jeszcze kilkanaście sekund przed końcem spotkania po rzucie z dystansu Artura Busza było tylko 67:65, a do dogrywki doprowadzić mógł kapitan Łukasz Fąfara. Jego rzut z dystansu był jednak niecelny.
Drugie spotkanie finałowe rozegrane zostanie w środę w hali przy ulicy Żytniej. Początek o godzinie 19. Wstęp wolny. Ewentualne trzecie spotkanie zaplanowano na 26 kwietnia w Siedlcach.
Rafał Gil, trener UMKS Kielce: - Powiem coś, za co będę pewnie krytykowany, ale byliśmy w tym meczu zespołem lepszym. Przewagę w warunkach fizycznych gospodarze mieli tak ogromną, że siłą rzeczy ponawiali niektóre akcje w ataku nawet trzy razy. My mimo to potrafiliśmy dotrzymywać im kroku, a nawet prowadzić. To świadczy o jakości naszej gry. Mój zespół dobrze reagował na wydarzenia na boisku, dobrze był przygotowany mentalnie do tego spotkania i dobrze także zareagował na porażkę. Pierwszy raz w mojej karierze trenerskiej mam tak dobrze i regularnie broniącą drużynę. W tym meczu nie wpadały nam trójki, nawet z otwartych pozycji. Być może jest to efekt tej szczelnej obrony, która kosztuje nas sporo sił. Teraz czeka nas spotkanie w Kielcach. Wiadomo, że mecz meczowi nie jest równy. Do nas dojdzie też pewnie dodatkowa presja, bo my ten mecz musimy wygrać. Wierzę jednak w swój zespół i w jego dobre podejście mentalne