UMKS Kielce - Pułaski Warka 63:66, (20:5, 13:16, 23:16, 7:29)
UMKS: Machowski 22, Busz 12, Makuch 6, Osiakowski 5, Fąfara 5, Lewandowski 4, Dryjański 4, Miernik 3, Król 2, Bacik, Walczyk.
Świadkami przedziwnego widowiska byli w sobotę kibice, którzy zdecydowali się przyjść do hali przy ulicy Żytniej w Kielcach, by dopingować koszykarzy UMKS Kielce. Przeciwnikiem jednego z faworytów drugiej ligi była dziesiąta w tabeli drużyna Pułaskiego Warka. Faworytem spotkania byli więc kielczanie.
Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami. Gospodarze, którzy dodatkowo chcieli się zrehabilitować za ostatnią porażkę w Piasecznie (była to pierwsza przegrana kieleckiego zespołu w tym sezonie) rozpoczęli od mocnego uderzenia. Zespół Rafała Gila grał szybko w ataku, agresywnie w obronie, miał dużą przewagę na tablicach, a na obwodzie dobrze dysponowany był Alexander Machowski. Wystarczy dodać, że goście pierwsze punkty zdobyli dopiero w... 7 minucie, gdy nasz zespół miał już ich na koncie 13.
Pierwszy kryzys wśród gospodarzy przyszedł na początku drugiej kwarty. Kielczanie pierwszy punkty w tej części gry zdobyli bowiem dopiero po czterech minutach. Druga kwarta, mimo że nie zachwyciła, pozwoliła naszej drużynie utrzymać bezpieczną przewagę. Po 20 minutach UMKS wygrywał 33:21 i nawet, jeśli nie grał zachwycająco, nic nie wskazywało, że może mieć w tym meczu problemy.
Tym bardziej, że po przerwie kielczanie wyszli odmienieni i szybko zdobyli 7 punktów z rzędu. Kiedy po celnym rzucie wolnym Piotra Osiakowskiego , na 9 minut przed końcową syreną było 57:37, zagadką były tylko rozmiary zwycięstwa UMKS. Tymczasem gospodarze zupełnie stracili skuteczność, zbyt często pozwalali rywalom na otwarte rzuty, a Ci w ataku przeszli niebywałą metamorfozę. W całym meczu trafili aż 11 "trójek", w tym aż 6 w ostatnich 15 minutach. Przewaga UMKS malała w oczach, a na minutę przed końcem, po punktach Mariusza Cukierdy goście wyszli nawet sensacyjnie na prowadzenie (64:63). Nie oddali go już do końca, bo kielczanie nie zdołali już trafić do kosza i chociażby doprowadzić do dogrywki. Była to jedyna minuta w meczu, kiedy goście z Warki byli na prowadzeniu... - Na razie nie potrafię powiedzieć, co się stało. Robiliśmy w tym meczu wszystko to, co sobie zakładaliśmy. Graliśmy szybko, dobrze broniliśmy, czyli robiliśmy to, czego do tej pory brakowało. Prowadziliśmy 20 punktami, mecz układał się dla nas idealnie, a przegraliśmy. To jest nieprawdopodobne. Przegraliśmy po frajersku. Chłopaki siędzą w szatni i są przybici. Musimy wszyscy obejrzeć ten mecz na Wideo i spokojnie go przeanalizować - mówił na gorąco trener UMKS Kielce, Rafał Gil.
We wtorek o godzinie 18 kielczanie rozegrają zaległe spotkanie z 6. kolejki w Ostrowi Mazowieckiej z ostatnim w tabeli Sokolem.