Kielczanie tego przestoju mogą bardzo żałować, tym bardziej, że znów dobrze rozpoczęli spotkanie. Po 4 minutach UMKS prowadził 10:2, a pierwszą kwartę wygrał 20:14. Bydgoszczanom w drugiej kwarcie rozpoczęli jednak swój koncert, w którym nie przeszkodziły im nawet trzy faule ich lidera, Mateusza Bierwagena. Gospodarze właśnie dzięki swojemu liderowi szybko odrobili straty, a potem zanotowali nawet serię 14 punktów z rzędu. Do przerwy kielczanie tracili więc do rywali już 15 punktów (28:43).
W drugiej odsłonie nasz zespół znów pewniej czuł się w ataku i rzucił się do odrabiania strat. Skutecznością po przerwie błysnął Damian Tokarski, który w tylko trzeciej kwarcie trzy razy przymierzył z dystansu, a pod koszem znów skuteczny był Marcin Wróbel. UMKS wciąż jednak nie mógł znaleźć sposobu na szybkie ataki bydgoszczan. Nasza drużyna przegrywała niemal wszystkie pojedynki jeden na jeden w obronie, a w ataku miała aż 20 strat. Mimo to, po dwóch punktach Łukasza Fąfary w 28. minucie było tylko 60:52, ale na więcej gospodarze już nie pozwolili.
Astoria Bydgoszcz - UMKS Kielce 86:75, (14:20, 29:8, 23:26, 20:21)
UMKS: Wróbel 21 (9zb), Król 14 (9zb), Tokarski 13 (4x3), Makuch 11, Fąfara 8 (8 zb), Miernik 4, Busz 3 (1x3), Osiakowski 1, Bacik, Kamecki.