Kielczanie rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 7. minucie i trzeciej z rzędu trójce Rafała Króla prowadzili już 18:9. Gospodarze byli zdeterminowani także w defensywie. W pierwszych 10 minutach praktycznie całkowicie wyłączyli z gry najgroźniejszego w ekipie gości Dariusza Wykę. Przemyślanie otrząsnęli się wraz z rozpoczęciem drugich dziesięciu minut gry. Zdobyli osiem punktów z rzędu i pierwszy raz wyszli na minimalne prowadzenie. Impas kielczan w ataku przełamał dopiero po trzech minutach najlepszy w kieleckim zespole Hubert Makuch, który w całym meczu oprócz 17 punktów (przy skuteczności 83 procent) rozdał także 5 asyst i miał cztery zbiórki. Jeszcze na trzy minuty przed przerwą, po rzutach osobistych Artura Kijanowskiego był remis, ale drużyna Mariusza Zamirskiego zdobyła od tego momentu 8 punktów z rzędu i schodziła na przerwę prowadząc 39:33.
W drugich dwudziestu minutach goście utrzymywali niewielkie prowadzenie. Kielczanie cały czas nieźle radzili sobie w obronie, ale brakowało skutecznie wykończonych akcji w ataku. Przełamać nie mógł się zwłaszcza Artur Busz, który oprócz jednego skutecznego rzutu dystansowego w pierwszej połowie, nie zanotował już udanej akcji w ataku. Dlatego też szansę dostali zmiennicy. Ważną "trójkę", która pozwoliła wrócić UMKS-owi do gry rzucił Jakub Lewandowski, a w samej końcówce podobnymi rzutami sytuację ratowali jeszcze Marcin Wróbel i Piotr Osiakowski. Na nic to się jednak zdało, bo goście perfekcyjnie i ze stoickim spokojem wykorzystywali rzuty wolne. A tych w czwartej kwarcie oddali 10, w całym meczu aż 25 (trafili 24).
- Zagraliśmy dobry mecz, chociaż w ostatniej kwarcie były błędy w komunikacji i koncentracji w obronie. Wiem, że przy naszym bilansie i miejscu w tabeli głupio tłumaczyć się pracą sędziów, ale po dzisiejszym meczu sami zawodnicy spoza Kielc pytają mnie, czy Ci sędziowie nas tak nie lubią. To był kolejny mecz, w którym każda sporna sytuacja była w drugą stronę. Jeśli zawodnik wyrzuca piłkę tyłem do kosza i wtedy jest faul to przepraszam, ale ja nie umiem bronić takich akcji, ani żaden z moich zawodników również. Gramy kolejny dobry mecz i ponosimy kolejną porażkę. To jest najgorsze, co może być, bo porażka po dobrej grze jeszcze bardziej dołuje i jeszcze trudniej dbać wtedy o "głowy" - mówi trener UMKS Kielce, Rafał Gil.
UMKS Kielce – Polonia Budimpex Przemyśl 73:77, (20:15, 14:24, 18:18, 21:20)
UMKS: Król 18 (3x3), Makuch 17, Wróbel 11 (1x3), Fąfara 4, Busz 3 (1x3) - Osiakowski 7 (1x3), Kamecki 4, Kijanowski 4, Lewandowski 3 (1x3), Tokarski 2.